wtorek 23 Kwi 2024
  • default style
  • red style
  • blue style
  • Increase font size
  • Default font size
  • Decrease font size
  • Narrow screen resolution
  • Wide screen resolution
  • Wide screen resolution

Msza św. o pokój serca i za nieuleczalnie chorych za wstawiennictwem świętych Karmelu.
3. środa miesiąca, godz. 18:00 Zapraszamy!
Sanktuarium św. Józefa oo. Karmelitów, Wzgórze św. Wojciecha w Poznaniu

Ikona św. Jana Pawła II, patrona osób cierpiących z powodu alkoholizmu

Jest taki obraz w Polsce z przedstawieniem św. Jana Pawła II, który zrządzeniem Opatrzności Bożej wspiera swoim wstawiennictwem osoby dotknięte alkoholizmem i innymi ciężkimi nałogami.
Wpatrującym się w niego dopomaga opuścić krąg grzechu i na zawsze stanąć wiernie przy Bogu.
Papież w tym przedstawieniu patrzy swymi oczyma tylko na osobę wpatrującą się w obraz i uśmiecha się do niej.
Jeżeli coś nie tak układa się w życiu człowieka i schodzi z właściwej drogi to Święty smuci się, a wówczas postać z obrazu upodabnia się do oblicza Chrystusa Ukrzyżowanego.
Gdy zaś chrześcijanin postępuje w zgodzie ze swoim dobrze ukształtowanym sumieniem, wtedy idzie obok niego i mu błogosławi....

Jak patrzono na JP II? Jakiego chciał go zapamiętać świat? Papież, kiedy już nie mógł mówić głosem, przemówił swoim wyglądem, swoją niedołężnością i starością, którą wskazywał kierunek drogi do źródła - iść w górę rzeki pod prąd.
Nauka naszego świętego pasterza zapisana cierpieniem zachęca, by po prawdę sięgać trudem i ofiarą po to, by mocnym stanąć przed obliczem Początku Wszystkiego.

Opis Ikony: Wizerunek papieża jest na pierwszy rzut oka brzydki, wzbudzający u niektórych niesmak i odrazę - oto kaleka ograniczony niemożnością kontaktu z otoczeniem, niemowa o przenikliwym wzroku,
choć, jak widać na obrazie, choroba dotknęła również i tego zmysłu.
Jedno oko papieża opadło, usta zdeformowane przemawiają milczeniem. Pochylona postać służy jakby jedynie do dźwigania papieskiego płaszcza, odarta z ludzkiego piękna upodabnia się do swojego cierpiącego Mistrza, za którym nieustannie podąża. Wzbudzający kontrowersje wizerunek różni się od dotychczasowych - miłych, ciepłych, serdecznych, kolorowych. W pierwszym odruchu odrzucamy go. Toczymy wewnętrzny spór.
Pytamy, kto miał czelność przedstawić wielkiego "santo subito" w ten sposób? Cóż za skrajność!
Potrzeba dłuższego czasu, aby zacząć przełamywać swoją wewnętrzną niechęć. Obraz Szauera zaczyna
stawać się bliski, chcemy go zabrać ze sobą wszędzie, dokąd idziemy. Spojrzenie papieża staje się
niezwykle czułe, patrzy na mnie, ogarnia mnie swoją miłością, stoję przed wielkim świętym, żyję w kręgu jego miłości, staję się bliższy Bogu, do którego odszedł mój papież. Warto tutaj nadmienić, iż autor namalował wpierw papieża Polaka w kwiecie wieku, młodego, energicznego, umiejącego jeździć na nartach kapłana,
takiego niejako, którego Amerykanie określali epitetem "sexy". Wizerunek został już zakończony i tylko coś nie dawało artyście spać po nocach. Uderzył pędzlem raz i już nie mógł wrócić. Stopniowo postać przystojnego, tryskającego zdrowiem Ojca Świętego przemieniła się w wędrowca stojącego u zmierzchu życia. Autor nigdy nie miał zamiaru uwidaczniać papieża w ten właśnie sposób; sam był zaskoczony i początkowo zaniepokojony owocem wielu dni pracy. Nigdy, jak powiedział, nie zdarzyło mu się w swojej długiej praktyce malarskiej stworzyć portretu tak bardzo różniącego się od pierwotnie zamierzonego celu.
Dlatego obraz, na który patrzymy, kryje za sobą drugi - niewidoczny. Przyglądając się następcy świętego Piotra w tym obrazie odnosi się wrażenie, że spogląda on w sposób indywidualny na każdego, niezależnie od odległości i kąta patrzenia. Postać z portretu wprowadza nas w rekolekcje na temat człowieka wędrowcy podążającego w górę rzeki. Wędrowiec zdobył górę i dotarł do Początku Wszystkiego, ale jego utrudzona twarz zadaje pytanie, czy warto? Namiestnik Chrystusa nigdy nie narzucał kierunku, ale sam stał się dla wielu świadectwem odrzucenia. Dlatego modlitwa i wpatrywanie się w postać świętego odsłania trzeci, mistyczny wymiar obrazu - cierpiącego Chrystusa w koronie cierniowej. Jest wielce prawdopodobne, iż w świetle wiary
to sam Ojciec Święty pragnął, aby być właśnie takim. W dzisiejszym świecie, gdy "cywilizacja śmierci" przekłamuje obraz powłoki doczesnej człowieka, papież przypomina o tym, co naprawdę ważne. Jego postać przywołuje pamięć o pięknie ducha i radości płynącej z obcowania z Bogiem już tu na ziemi. Jego nauka mówi o tym, że tylko w Bogu realizujemy się w pełni i stajemy się człowiekiem - wielkim człowiekiem.

 







Licznik odwiedzin

Dzisiaj20
Wczoraj34
Wizyt w tygodniu54
Wizyt w miesiącu853
Łącznie wizyt197661

VCNT - Visitorcounter