Odwiedziny Chorych z okazji Światowego Dnia Chorego |
W święto Matki Bożej z Lourdes, Światowy Dzień Chorego, Arcybiskup Stanisław Gądecki, Metropolita Poznański, odwiedził pacjentów Szpitala Świętej Rodziny w Poznaniu.
Pod przewodnictwem nuncjusza apostolskiego w Polsce ks. abp Celestino Migliore ks. abp Zimowski wraz z innymi chorymi modlił się podczas Eucharystii, sprawowanej w szpitalnej kaplicy warszawskiej kliniki MSWiA.Przewodniczący papieskiej rady ds. Służby Zdrowia i Duszpasterstwa Chorych od 6 tygodni przebywa w szpitalu. - Moi drodzy chorzy wspólnie przez 6 tygodni doświadczaliśmy bólu, cierpienia, ale to wszystko było ofiarowane Chrystusowi, Kościołowi i Jego Matce – powiedział ks. abp Zygmunt Zimowski i dodał, że Jan Paweł II wybrał dzień poświęcony Matce Bożej z Lourdes, bo to miejsce jest sanktuarium cierpienia, gdzie Maryja schodzi z nieba na ziemię. Relacja organizatora obchodów Dnia Chorego w Szpitalu im. Franciszka Raszei w Poznaniu, lek. Maćka Klimasińskiego:
Wczoraj zorganizowaliśmy dzień chorego. To znaczy - kilka dni wcześniej umówiłem się z moimi znajomymi ze studiów - z Katolickiego stowarzyszenia młodzieży, że będą mi pomagać czyli: piec ciasta, że przyjdę na mszę świętą do szpitala, że będą grać na gitarze i pokserują teksty piosenek dla pacjentów itp. Ja kilka dni wcześniej wydrukowałem plakaty na dzień chorego (11 lutego) i kapelan je rozniósł po oddziałach. Także wczoraj faktycznie - gdy skończyłem moją pracę, czyli znieczulenia do operacji rano i premedykacje chorych do jutrzejszych zabiegów - przyszli moi przyjaciele i zrobiliśmy obchód - pukaliśmy do wszystkich sal chorych na każdym piętrze i zapraszaliśmy na to święto.
Pod wieczór, przed Mszą jedna z nas - Asia - grała na gitarze i uczyła śpiewu - kilka prostych piosenek. W czasie Mszy, oprócz tego, że pacjenci rzeczywiście śpiewali, ksiądz mówił na temat uzdrawiania chorych przez Pana Jezusa. Na koniec był udzielany sakrament namaszczenie chorych, a jeszcze po tym taki trochę humorystyczny element bo ksiądz poprosił nas wszystkich aby podchodzić w procesji i prosto na głowę wylewał nam wodę święconą z Lourdes - no może nie pół szklanki, ale sporo i ja na przykład byłem cały mokry, czułem się jak na śmingus-dyngus i wszyscy się śmiali. Naprawdę taka pozytywna atmosfera się zrobiła. Później ja powiedziałem kilka słów na temat tego że dzisiaj rano w tym samym szpitalu byłem jako anestezjolog na cięciu cesarskim i urodziło się dziecko, takie małe niewinne dziecko. I to jest dla wszystkich bardzo radosne. Ale później tak sobie pomyślałem wtedy rano, że to co go czeka w życiu - jest takie smutne. Oczywiście, przez kilka lat jest beztroskie, ale później? Każdy z nas ma przecież na rękach jakieś kajdanki. Pacjenci mają takie szpitalne bransoletki, które oznaczają, że jako chorzy nie mogę robić tego co chcą - tylko muszą jeść o tej a nie innej godzinie, zażywać leki, każą im iść na operację. A ja mam inne kajdanki - zegarek i muszę na niego patrzeć. Iść do szpitala, do pracy codziennie od rana do 15.30 później od 16.00 do poradni, a w weekend też na dyżury na pomoc doraźną. A to wszystko jest kosztem czasu który mógłbym spędzić z moją żoną. Także takie jest to nasze życie. Ale Jezus po to umarł i zmartwychwstał abyśmy mogli narodzić się na nowo! Abyśmy w Królestwie Bożym mogli żyć, kochać i służyć sobie nawzajem bez trwogi. Także w Nim jest nasza nadzieja! Zaprosiłem wszystkich do jedzenia ciasta, a były 3 różne i jeszcze muffinki czekoladowe:) Naprawdę my - lekarze, studenci medycyny, ksiądz i chorzy stworzyliśmy wczoraj wspólnotę, trochę czasu jeszcze rozmawialiśmy, wymienialiśmy serdeczności i zrobiliśmy wspólne zdjęcie. Także każdy ma swoją drogę w życiu, niektórzy usianą nieproporcjonalną ilością cierpienia, ale dzięki Jezusowi możemy się nie załamywać ale odważnie i z nadzieją patrzeć w przyszłość! |