piątek 29 Mar 2024
  • default style
  • red style
  • blue style
  • Increase font size
  • Default font size
  • Decrease font size
  • Narrow screen resolution
  • Wide screen resolution
  • Wide screen resolution

Msza św. o pokój serca i za nieuleczalnie chorych za wstawiennictwem świętych Karmelu.
3. środa miesiąca, godz. 18:00 Zapraszamy!
Sanktuarium św. Józefa oo. Karmelitów, Wzgórze św. Wojciecha w Poznaniu

Kazanie o. Wojciecha - 17.09.2013

I wątek. O św. Rafale Kalinowskim. L 248, do Jakuba Gieysztora, Smoleńsk, 9.11.1873

  1. Jeszcze wciąż przebywa w Smoleńsku, jeszcze wciąż czeka na pozwolenie wyjazdu, jeszcze wciąż jest w pewnym rozdarciu. Dlatego cieszy go fakt, że Jakub, mieszkający już w Warszawie ma swoją stałą pracę. „Ma ona swoje niesmaki i ciężary jak wiele innych, ale nie bez tego, żeby nie miała mieć i swej jaśniejszej strony. Zazdroszczę Ci jej o tyle, o ile wolno bez grzechu, ciesząc się z powodzenia bliźniego, trochę potęsknić, czyli pożalić się, nad swoim tułactwem.
  2. Pojawiają się jeszcze inne dwa wątki w tym liście.
  3. Jeden z nich to poczucie wdzięczności za podejmowane wysiłki, aby wystarać się dla niego zwolnienie, stąd prośba, aby Jakub podziękował ks. Lubomirskiemu za jego wstawienie się za nim w Petersburgu, a warto nadmienić, że książę Lubomirski pragnął o. Rafała na wychowawcę swoich dzieci.
  4. Inną sprawą to kwestia więzi pomiędzy zesłańcami. Widocznie smutna dola i cierpienia zesłania połączyła ludzi w sposób niezwykły i to wydaje się, że niezależnie od ich wyznań i przekonań religijnych. Stąd wieści o znajomych, kto przyjechał, kto wyjedzie, powraca temat Irkucka: „Czy odbierasz wiadomości z Irkucka. Mnie się dostaje ich bardzo skąpo. Od Feliksa miałem ostatni list w marcu, od ks. proboszcza we wrześniu...”
  5. W tym całym oczekiwaniu Rafał się zaczyna martwić i nie ukrywa tego przed przyjacielem, ale zarazem wyznacza sobie jakiś limit, bardzo rozsądny: „Czy dasz wiarę, drogi Jakubie, że skutkiem ciągłego przejazdu i niepewności, gdzie się obrócę, głowę mam zajętą tylko tymi kłopotami; nieraz mi aż gorzko się robi, że tak marnie płyną lata. Ale tak się Bogu podobało; posmucić się wolno, ale narzekać nie”. I to zdanie stanowi pewne streszczenie jego postawy życiowej. Widzieć pewne sprawy tak jak jest, ale nie można się dać zniechęcić.

II wątek z NKJP2: „Pierwszy członek prawej kolumny"

 

Nie uważajcie waszego ofiarowania Bogu słabości i chorób jako nieużytecznych w waszym życiu. Te chwile mogą być decydujące w waszym życiu, najowocniejsze dla waszych bliskich i innych ludzi.
Jan Paweł II, Callao w Peru, 4 lutego 1985

 

Uśmiechnięta Malwina

Pewnego dnia jeden z członków personelu szpitala, który właśnie odwiedziłem, powiedział mi: „Martial, mamy tutaj babunię z amputowaną nogą. Jest bardzo zmęczona życiem... i cudowna. Nazywa się Malwina. Może mógłbyś ją odwiedzić...”.

Mimo, że nie znałem tej kobiety, to jednak w chwili, kiedy pukałem do drzwi jej pokoju, miałem przeczucie, że nie była osobą ochrzczoną. Mimo, że raczej nie mam w zwyczaju pytać się pacjentów, czy są ochrzczeni, czy też nie, wchodząc do jej pokoju, czułem, że powinienem ją o to zagadnąć. Po początkowym przywitaniu i krótkiej wymianie zdań, nieco żartobliwie, aby jej nie dotknąć, powiedziałem: „Och! Pani Malwino, nie jesteś ochrzczona!” Malwina wręcz podskoczyła na swoim łóżku i odparła: „Jak możesz to wiedzieć? Nikt w moim otoczeniu tego nie wie”. Powiedziałem jej, że z pewnością natchnął mnie sam Jezus, który przeze mnie skierował do niej przesłanie miłości! Zapytałem ją:

„Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego nie zostałaś ochrzczona?”

„To proste. W mojej rodzinie nikt nigdy nie był ochrzczony... Zapewniam cię jednak, że w Boga wierzę i nie mam nic przeciw Kościołowi. Nawet w czasie drugiej wojny światowej ukrywałam uciekających przed Niemcami księży. Przechowywali u mnie paramenty liturgiczne do odprawiania mszy św.”

Odpowiedziałam jej z głębi serca: „Malwino, wierz mi, że być może twoja rodzina lub sąsiedzi zapomnieli już, co zrobiłaś, ale nasz Ojciec w niebie nigdy nie zapomni tego, co uczyniłaś dla jego kapłanów!... Chcę ci też powiedzieć, że nie pozwoli, byś opuściła tę ziemię bez otrzymania łask, których pragnie tobie udzielić... Czy zgodzisz się, abym powiedział ci kilka słów na temat chrztu, abyś mogła lepiej zrozumieć, czym jest ten dar Boży?”

Zgodziła się z radością. Uściskałem ją i pobłogosławiłem. A potem zapytałem, czy zgodzi się, bym nakreślił na jej czole krzyż, co będzie równoznaczne z oficjalnym przyjęciem jej do Kościoła, zanim nastąpi chrzest... Na to również zareagowała entuzjastycznie. Gdy tylko nakreśliłem na jej czole znak krzyża, od razu poczułem wielką radość w sercu. Byłem przepełniony pokojem. Byłem pewny, że także Jezus i Maryja przyłączyli się do mnie ze swoją radością. Pomyślałem wtedy o radości Elżbiety w dniu Nawiedzenia jej przez Maryję”.

Jest to dla nas utwierdzenie, że chrzest to wielkie obdarowanie i twierdzenie, że liczy się tylko to, aby być dobrym człowiekiem jest bardzo mylące.

III wątek z dnia

Dziś obchodzimy święto św. Alberta Jerozolimskiego, które napisał, a raczej zebrał, uporządkował i nadał formę prawną temu sposobowi życia, jaki prowadzili nasi bracia na Górze Karmel.

Jedna rzecz uderza w tej regule – element walki. Walki o upodobnienie się do Jezusa w obecności Maryi jako Siostry naszej.