Tomasz „Nie cierpcie na próżno, to zbyt smutne” |
Pewnego dnia odwiedzili mnie rodzice pięciorga dzieci i przedstawili swojego jedenastoletniego syna, Tomasza, który od trzeciego roku życia cierpi na cukrzycę. Konieczność uciążliwego leczenia sprawia, że nie może on żyć tak, jak inne dzieci, co czasami powoduje w nim odruchy buntu.
Tomasz był bardzo poruszony, gdy usłyszał ode mnie o Niewidzialnym Klasztorze. Może moim południowym akcentem zaskarbiłem sobie jego sympatię, tak że szybko zaczął traktować mnie niczym starszego brata... Jakże był szczęśliwy, gdy dowiedział się, że jego cierpienia mogą być bardzo pożyteczne! To był prawdziwy przełom w jego podejściu do choroby. Chciał się dowiedzieć, czy i on może być tym ukrytym „klucznikiem”, który może otwierać zamknięte serca... Poszliśmy razem do kaplicy Matki Boskiej, aby się pomodlić. Wyjaśniłem mu, że mimo, iż jest dzieckiem, może żyć w miłości i ofiarowywać swoje cierpienia. Zaproponowałem mu, by stał się współmisjonarzem Niewidzialnego Klasztoru. Jeśli nawet nie może mi towarzyszyć fizycznie, tam gdzie spotykam się z ludźmi, głosząc ideę Klasztoru, to zawsze może przebywać tam duchowo, ofiarowując się w miłości i modlitwie, i stając się w ten sposób małą żywą hostią. To go bardzo uradowało. Jakiś cza później zadzwonił do mnie, a w jego głosie słychać było ogromną radość. Pod koniec rozmowy jego mama poinformowała mnie, że od czasu naszego spotkania Tomasz całkowicie się zmienił. Kiedy przychodzi cierpienie, mniej się skarży, a często modli się przed symbolem Klasztoru, który sam wykonał z drewna. Jego postawa niezwykle mnie zbudowała. Odczuwam prawdziwą dumę, że Tomasz udziela mi duchowego wsparcia, bym jeszcze energiczniej posuwał się do przodu. Drodzy Bracia i Siostry, skierujcie wasz wzrok z nadzieją na Jezusa, Sługę Cierpiącego i proście go, by sprawił, aby to doświadczenie, które was spotkało, stało się darem. Wsłuchajcie się w głos niemilknący w waszych sercach: „przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. Krzyż stał się teraz centralnym punktem waszego życia. Wielu z was od niego ucieka. Ale ten, kto ucieknie przed swoim krzyżem, nie odnajdzie prawdziwej radości. Nie pytam was, czy chcecie go przyjąć, ale proszę, abyście uczyli nas przyjmowania go... I nieście go z odwagą, wtedy będzie on zawsze częścią Krzyża Chrystusowego. Cierpliwie znoszone cierpienia stają się na swój sposób modlitwą, a także źródłem ubogacenia i łaski. Jan Paweł II, Wiedeń, 11 września 1983 |